No i wreszcie obiecana dorotusiowa tarta. Migdałowe kruche ciasto i ten własnoręcznie robiony dżemik. Bardzo smaczna. Choć przyznam się w sekrecie, że tego samego dnia moja cora zrobiła klasyczną, nasza ulubiona szarlotkę i taka tarta sie do niej nie umywa:) ale i tak warto zrobić. Zmieniłam nazwę na prawie jak, bo mnie tu prawami autorskimi straszą:). Przyznam się że nie znałam tego ciacha, przepis wzięłam za prawdziwy w oryginale było napisane że jest to prawdziwy austriacki przepis. A okazało sie w oryginale zamiast dżemu malinowego powinna być konfitura porzeczkowa. Kiedyś spróbuję i Wam polecam, a tymczasem rozkoszujcie się tą wersją malinową. Wcale nie jest zła:):) Polecam!
Cytuję za dorotus:
255 g mąki pszennej
60 g bułki tartej
170 g zmielonych migdałów
1 łyżeczka cynamonu
1/8 łyżeczki gałki muszkatołowej
1/8 łyżeczki ziela angielskiego
225 g masła, o temp. pokojowej
130 g cukru (dałam trochę mniej)
1 duże jajko
skórka otarta z jednej cytryny
W misce wymieszać mąkę, bułkę tartą, migdały, przyprawy. Odstawić.
W misie miksera utrzeć masło, na puszystą masę. Dodawać cukier, cały czas ucierając. Dodać jajko i skórkę z cytryny i ucierać. Wsypać odłożoną wcześniej mieszankę z mąką, wyrobić mikserem. Ciasto podzielić na pół, owinąć folią spożywczą i schłodzić min. przez 1 godzinę (najlepiej ciasto kruche przygotować noc wcześniej, by dobrze się schłodziło, a rano piec).
Nadzienie:
łyżka soku z cytryny
Poza tym:
1 jajko roztrzepane z 1 łyżką mleka do posmarowania
garść płatków migdałów do posypania
Formę na tartę o średnicy 25 cm (patrz komentarz nad
przepisem, co do wielkości formy) wysmarować masłem.
Wyjąć jedną część ciasta ( ja musiałam dodac odrobine jajka, bo kiepsko mi sie kleiło - wzięłam je z tego przeznaczonego do posmarowania) z lodówki, rozwałkować na papierze do pieczenia, przenieść do formy na dno i boki, wyrównać. Na spód wyłożyć dżem malinowy wymieszany z sokiem z cytryny (nie ma potrzeby wcześniejszego podpiekania spodu). Następnie rozwałkować drugie schłodzone ciasto, pociąć je na paski szerokości około 1,5 - 2 cm. Paski układać na wierzchu tarty, by uzyskać kratkę.
Przed samym pieczeniem ciasto na wierzchu posmarować jajkiem, po brzegach
obsypać płatkami migdałów.
Piec w temperaturze 180ºC przez 30 - 35 minut, aż wierzch będzie złoty, a dżem będzie radośnie, delikatnie bulgotał ;). Wystudzić.
Smacznego!!!
Tu mówi Linz, informując, że w skład Linzer Torte, w/g pryncypiów wchodzi konfitura z czerwonej porzeczki! Owo dzieło zrobione z malinami, może się nazywać: ciastem - a'la Linzer Torte :-)
OdpowiedzUsuńPotwierdzam!
OdpowiedzUsuńAle smacznie się prezentuje.
Cudownie wygląda i jaką ma piękną krateczkę! Ja takiej nie umiem zrobić.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia:)
Oj tam, czepiacie się szczegółów :-)) Tarta, niezależnie czy z malinami czy porzeczkami prezentuje się przepysznie. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńa ja mam maliny do wykorzystania! xd
OdpowiedzUsuńpiękna tarta ;]
ale smacznie sie prezentuje !
OdpowiedzUsuńte małe rączki są urocze!
OdpowiedzUsuńKu przestrodze! Nazwa "Linzer Torte" jest prawnie chroniona. Nikt tu oczywiście nie wytoczy autorce procesu o plagiat, ale warto o tym wiedzieć, że przepis (oryginalny odbiega od cytowanego) i nazwa, należą do "metuzalemów" kuchni Górnej Austrii!
OdpowiedzUsuńCzemu wyrób nosi nazwę tortu, to pozostanie dla mnie na zawsze tajemnicą.
Prawdopodobnie dlatego, że mianem tort, dawno temu okreslało się coś autentycznie szczególnego.
Mieszkańcy Linzu przez sąsiedztwo z Dunajem, za pośrednictwem portu rzecznego, mieli bezpośredni dostęp do najprzeróżniejszych bakalii z całego "zamorza". Gdzieś indziej było o to bardzo trudno.
Tak powstał wyrób cukierniczy, który o całe wieki jest starszy od tortu Sachera!
lubię takie tarty z dżemem!
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńi wcale nie wiadomo, czy faktycznie powstal w Gornej Austrii. co do samej nazwy, a wlasciwie jej pochodzenia tez jest kilka teorii.
w koncu to najstarszy tort swiata: http://kingawkuchni.blogspot.com/2010/09/linzer-torte.html