czwartek, 30 września 2010

Śmietankowo-karmelowy sernik z malinami.


Pycha! Krucha, karmelowa warstwa, kremowo-śmietankowo nadzienie i rozkosznie orzeźwiające maliny. Świetny sernik. Jest dość sycący co ma tę zaletę dla naszych bioderek, że nie da się zjeść za dużo naraz. Ale nawet ten jeden kawałek (no dobrze, kawał) sprawi Wam dużo przyjemności, gwarantuję. Naszym Gościom o iście francuskich podniebienach bardzo smakował:).Przepis STĄD.

Składniki (na tortownicę o średnicy 22 cm) - ja miałam 20 (S.r.)
Masa twarogowa:
1 kg twarożku sernikowego (wybierz gęsty, odlej serwatkę) - (ja dałam ok.600 g)
3 jajka (białka oddzielone od żółtek) (u mnie 2)
1/4 kostki miękkiego masła
1 szklanka cukru
1 laska wanilii (wydrążony miąższ) lub 2 cukry waniliowe - dałam esencję(S.r.)
3 łyżki mąki ziemniaczanej
100 ml śmietanki kremówki (dałam ok. 50ml ,ale za to dodałam jeszcze pół mascarpone S.r.)

Spód:

6 batoników czekoladowych z karmelem i herbatnikiem w środku (pokrojone na kawałki o szerokości ok. 0,5 cm) - u mnie 2 twixy, świetnie pasowały - S.r.
125 g maślanych herbatników (zmielone w blenderze) - u mnie Digestive, to moje ulubione -S.r.
1/4 kostki masła (roztopione)

Wierzch:

250 g świeżych malin

Dno i brzegi tortownicy wykładamy folią aluminiową.(wyłożyłam papierem i tylko dno - może dlatego u mnie wyszedł ciemniejszy niż u Autorki).
Pokrojone batoniki, zmielone herbatniki i roztopione masło mieszamy w misce, aż wszystko się delikatnie połączy, a kawałki batonów pozostaną nienaruszone. Układamy na dnie tortownicy, lekko przyklepujemy, wstawiamy do lodówki.
Żółtka ucieramy z 1/2 szklanki cukru i cukrem waniliowym. Jeśli zamiast cukru waniliowego mamy wanilię, dodamy ją nieco później. Do utartych żółtek dodajemy masło, ubijamy na gładko.
Masę żółtkową, twaróg i mąkę ziemniaczaną miksujemy na gęsty krem. Teraz możemy dodać miąższ laski waniliowej. Dolewamy śmietankę kremówkę i ucieramy na gładką masę.
Białka ubijamy na pianę z 1/2 szklanki cukru (piana nie musi być ubita na sztywno). Dodajemy do masy twarogowej, mieszamy delikatnie łyżką.
Masę wylewamy na schłodzony spód i wstawiamy na najniższą półkę piekarnika nagrzanego do 180 st. C. Po 15 minutach zmniejszamy temperaturę do 120 st. C i pieczemy jeszcze 2 godziny. Po tym czasie sprawdzamy patyczkiem środek ciasta. Patyczek powinien być delikatnie wilgotny – żeby sernik nie wyszedł nam zbyt suchy.
Ciasto chłodzimy w piekarniku, przy uchylonych do połowy drzwiczkach. Potem wstawiamy do lodówki, a gdy mocno się schłodzi, układamy na wierzchu maliny.
Przed podaniem warto trochę wcześniej (ok pół godz.) wyjąc z lodówki - wtedy nabiera bardziej kremowej konsystencji (ale spokojnie jest bardzo stabilny, nie rozpada się ani nie rozkleja) i spód lepiej się kroi.Smacznego!!





wtorek, 28 września 2010

pyszny chleb żytni 100% na zakwasie


Pyszny chleb żytni na TYM zakwasie. Dziś upiekłam i z trudem udało mi się zachować kawałek do zdjęcia. Pierwsze kromeczki spałaszowałysmy z Sąsiadką jeszcze ciepłe z samym masłem. Rozkosz dla podniebienia:):)Przepis stąd.

Zaczyn (240g):

60 g zakwasu żytniego (lubie ten zakwas, bo jest najprostszy, szybko sie robi a bardzo smaczne chlebki na nim rosną:))
90 g wody
90 g mąki żytniej (typ 2000)(wszystkie mąki kupuję TU)

Cyt. za autorką z moimi ewentualnymi uwagami i dodatkami:):
Zaczyn należy rozpocząć ok 12 h przed planowanym pieczeniem.
Wszystkie składniki na zaczyn wymieszać (zakwas powinien być aktywny) i odstawić pod folią na ok 12 h
( u mnie troche dłużej)

ciasto właściwe:
240 g zaczynu (to co wyżej)
210 g wody
240 g mąki żytniej (typ 2000)
20 g melasy (myślę, że można zastąpić miodem, najwyżej będzie ciut jaśniejszy chleb)
1 łyżeczka soli
Ew. dodatki, u mnie: żurawina, pestki dynii, śliwki suszone, płatki żytnie

Po ok. 12 godzinach dodajemy do zaczynu pozostałe składniki i mieszamy. Przekładamy do keksówki (u mjie wysmarowana olejem i wysypana płatkami żytnimi i owsianymi). Ustawiamy w ciepłym miejsu na 2  do 4 godzin. (U mnie stał całą noc, bo nie chciało mi się piec po nocy - musi urosnąć przynajmniej do brzegów keksówki - rozmiar 10 na 30)
Wstawiamy do nagrzanego piekarnika do temperatury 230 C na 15 minut, a następnie zmniejszamy do 210 C i pieczemy jeszcze 45 minut. Studzimy NA KRATCE! I kroimy po upływie przynajmniej 20 minut (wiem, wiem , ciężko dotrwać, ale dacie radę:))
Smacznego!!!Najlepszy z samym masłem:)



poniedziałek, 27 września 2010

Śliwki w karmelu i czekoladzie z nutka chilli



Pyszne. rewelacyjne. Soczystości połączona z czekoladą i jeszcze w wersji dla dorosłych z odrobiną chilli. Naprawdę gorąco polecam, długo szukałam właśnie takiego przepisu a zawdzięczam go ChillieBite. Świetny blog!!!
W oryginale są śliwki węgierki, ale za pierwszym razem robiłam z jakiś dużych śłiwek i musiałam je dłużej suszyć. Na smak nie wpłyneło to zupełnie. było pyszne. Przepis zacytuje jak w oryginale, czyli że śliwek węgierek:

Ja robiłam z kilograma śliwek, w oryginale było z trzech i takie proporcje podaję:
Suszenie śliwek:

3 kg śliwek węgierek

Śliwki wypestkuj, rozdziel na połówki i ułóż na blasze wyłożonej papierem do pieczenia skórką do dołu. Takie 3 kilo mieści się na 3 blachach lub kratkach, które zazwyczaj są w wyposażeniu piekarnika. - układaj je jak najciaśniej. Susz w uchylonym piekarniku w temperaturze 110°C przez ok. 4 godziny (piekarnik nastawiony tylko na termoobieg!!). (Te większe śliwki suszyłam ok.5 godzin S.r.)).W trakcie suszenia kilkukrotnie zamieniaj blachy miejscami. i zdejmuj w międzyczasie mniejsze śliwki, które zdążą już ładnie podeschnąć.(ja nie przekładałam i w miarę równomiernie mi się wysuszyły - s.r.)


 











Śliweczki suszone moga się przydac to wielu rzeczy, ale nic nie będzie tak smaczne jak te w karmelu i czekoladzie. Trochę uciążliwe to obtaczanie raz w jednym, raz w drugim, ale warto. Z mojego kilograma śliwek prawie wszystkie poszły na te cuda . Proporcje znów podaje za Autorką (tyle starcza prawie na kilogram śliwek):


300g cukru
150g wody wody
garść ususzonych samodzielnie śliwek węgierek
200g ulubionej czekolady deserowej lub gorzkiej
do posypania - szczypta chilli, cukru demerara, soli morskiej, płatków migdałowych

W szerokim garnku, z cukru i wody zagotuj syrop, zamieszaj i zwiększ płomień - od tej chwili gotuj syrop na karmel przez ok. 12 minut, aż osiągnie kolor bursztynu. Zestaw karmel z ognia, by nie zaczął się przypalać i gorzknieć. Jeśli masz termometr do gotowania, powinien on wskazywać ok 130°C, ja nie mam, więc robiłam "na węch"  :o) Wrzucaj śliwki po kilka  do gorącego karmelu i ostrożnie za pomocą dwóch widelców obróć, by dokładnie pokryły się słodką masą. Wykładaj je na pergamin i od razu otaczaj karmelem kolejną partię. Jeśli karmel nieco przestygnie możesz go ostrożnie podgrzać, ale uważaj by się nie przypalił. Na raz nie można zrobić zbyt dużej partii śliwek w karmelu, gdyż kilkukrotnie podgrzewany będzie gorzki.
Poczekaj aż karmel dokładnie wystygnie i stwardnieje - trwa to ok 40 minut. Gorącym karmelem naprawdę poważnie można się poparzyć.

Gdy karmelowe śliwki będą już zimne i twarde, rozgrzej czekoladę na parze lub w mikrofali, jak ja to robię - 2 x 30sec. Zamieszaj dokładnie i zanurzaj w niej śliwki. Widelcem dokładnie je pokryj czekoladą i wykładaj na pergamin. Posyp cukrem brązowym a te dla dorosłych odrobina chilli. Mniam!!Smacznego!!







 

czwartek, 23 września 2010

PIZZA na GRUBYM, miękkim spodzie


Jeśli lubicie pizze na mięciutkim, grubym i puszystym spodzie to ten przepis jest dla Was. Ja polubiłam. Była bardzo, bardzo smaczna, a jej smak dodatkowo podkreslaly zioła dodane do ciasta. Gorąco ją polecam. Znaleziona została tu .
Ja robiam z ok. 400 g mąki, więc wszystkiego (poza drożdżami, których dalam więcej) dałam odpowiednio mniej /tak na oko:
500 g mąki pszennej
ok. 30 g świezych drozdzy (dalam więcej - ponad 50)
pół łyzeczki cukru
łyzeczka soli
łyzeczka słodkiej papryki
łyzeczka granulowanego czosnku
łyżka świezego lub suszonego tymianku (lub innych ulubionych ziół)
50 ml oliwy
ok. 200 ml ciepłej wody z mlekiem (w proporcjach 3:1)

Jako sos pomidorowy użyłam TEN z cebulą i oregano, ale oczywiście moga być tez inne. Jako dodatki dałam głównie sery: mozzarella, rokpol, camembert , a po upieczniu posypałam delikatnie rukolo. MIODZIO:)
Cyt. za autorką z moim uwagami:
Drozdze wkruszyć do miski, zasypać cukrem i zalać 50 ml wody z mlekiem. Wymieszać, przykryć ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce, zeby drozdze "ruszyły". Dodać resztę składników i dokładnie wyrobić rękoma wysmarowanymi oliwą. W razie potrzeby dodać nieco mąki lub wody, aby uzyskać dobrą konsystencję ciasta. Przełozyć do formy ( u mnie taka taca do pizzy - około 40 cm średnicy)przykryć ściereczką i odstawić do wyrośnięcia. Piekarnik rozgrzać do 220 st. C (ja nagrzałam do 250). Składniki nakładać na pizzę tuż przed włożeniem do nagrzanego piekarnika, tak by ciasto nie nasiąknęło sokami z dodatków. Piec około 15 minut.(ja piekłam ok 10-11 minut)
Pycha!!!!!Smacznego!!!


środa, 22 września 2010

Sos pomidorowy z cebulą i OREGANO


Pyszny sosik pomidorowy. Jeden słoiczek już wykorzystałam do pizzy, reszte zostawiam na czas, kiedy będę tęsknic za smacznym pomidorem.Idealny do pizzy, makaronów, zapiekanek. Bardzo smaczny, prosty do zrobienia. Znaleziony we wrześniowym Moim Gotowaniu z 2006 roku.Polecam!Wychodzi z tego ok. 8 słoiczków 330 ml

2 kg dojrzałych pomidorów
3-4 cebule
4 łyżki oliwy
4 ząbki czosnku
duży pęczek oregano (dałam suszone ,ale lepiej dac prawdziwe:))
2 łyżki octu balsamicznego
2 łyżeczki cukru
sól, pieprz

Pomidory ponacinać na krzyż. Porcjami sparzyć, wyjąć, opłukać zimną wodą. obrać ze skórki, usunąć rdzeń, miąższ pokroić w kostkę. Cebule i czosnek obrać i drobno pokroić.
Cebulę zeszklić na rozgrzanej oliwie, dodać czosnek i wymieszać. Włożyć pomidory, zagotować i gotować godzinę na średnim ogniu bez przykrycia, mieszając.
Oregano opłukać, listki oderwać z gałązek. Wymieszać z pomidorami i gotować jeszcze z 30 minut na małym ogniu bez przykrycia. Przyprawić octem balsamicznym, cukrem, solą i pieprzem.
Gorący sos nałożyć po brzegi do wyparzonych słoików, zakręcić, postawić do góry dnem, po 5 minutach odwrócić. (ja jeszcze z5 minutek dodatkowo pasteryzowałam) Przechowywać w chłodnym miejscu do 6 miesięcy.

wtorek, 21 września 2010

Tarta gruszkowa z XVII wieku



Czy ta tarta rzeczywiście jest z XVII wieku tego nie wiem, ale tak byla zatytulowana i tak jakoś szlachetniej brzmi:). A nie tam zwykła gruszkowa:). Jest bardzo smaczna i tak szalenie jesienna -przez te gruszki i orzechy Przepis z takich wysyłkowych Nowych Wypieków. Gorąco polecam, bo zrobienie jej nie zajmnie wiele czasu a jest naprawde smaczna (przez co obawiam się, że zjedzenie tez nie zajmie zbyt wiele czasu). Polecam!!!

kruche:
240 g mąki pszennej
150 g masla lub margaryny
1 łyzka cukru
1 zółtko








nadzienie:
4 gruszki (ok. 600 g)
200 ml wody
40 g cukru
100g orzechow włoskich
120 g cukru pudru
1 łyżeczka cynamonu
1 łyżeczka mielonego kardamonu (nie miałam)
1 szczypta gałki muszkatołowej
3 białka

Kruche: wszystkie składniki szybko zagnieść, zawinąć w folię i na pół godziny do lodówki. Nastawić piekarnik na 175 stopni. Wyjąć ciasto, odłożyć1/4 a resztą wyłozyć tortownicę (u mnie 24cm) i na 10 minut włożyć do piekarnika, żeby się podpiekło. W tym czasie robimy nadzienie:
Gruszki obrać, wykroić gniazda, pokroic na kawałeczki. Zagotować w wodzie z cukrem przez ok. 5 minut. Ostudzic i odsączyć. Orzechy zmielić i wymieszać z cukrem pudrem, cynamonem, kardamonem i gałką. Białka ubić na sztywno i dodać do orzechow, delikatnie mieszając.
Przełozyc gruszki na podpieczone ciasto, posmarowac nadzieniem a pozostałe ciasto rozwałkować między dwoma kawałkami folii i pokroić na paski o szer. ok. 1 cm. z pasków ułożyć kratke na cieście.
Piec przez ok. 30 minut. Lekko ostudzić i ostrożnie wyjąć z formy. Smacznego!!!

piątek, 17 września 2010

Przepyszny chleb czyli Pan de Horiadaki z oliwkami i czarnuszką


Chlebek jest REWELACYJNY. najlepszy z tych jakie dotychczas jadłam (jedyny lepszy chlebek jadłam 20 lat temu w Wilnie:)).Na zrobienie go trzeba poświęcić dwa dni ale warto.Znalazlam go na świetnym blogu Komarki.  I od tego czasu robiłam już kilka razy. za każdym smakował bardzo. Nawet za pierwszym gdy nie dodałam tytułowej czarnuszki bo nie miałam, nie dodałam tytułowych oliwek bo zapomniałam:) i nie urósł mi za bardzo bo nie miałam cierpliwości:):). I tak byl pyszny. Ostatnio dodałam do niego troche fety- rewelka, następnym razem wypróbuje z suszonymi pomidorami. Chlebek gorąco polecam, a przepis cytuję za Komarką ( z moim uwagami):

zaczyn -

20 g zakwasu (może być żytni - dałam ten co tu) Dla pewności dodałam go trochę więcej - 2,3 łyżki),
70 g maki pszennej o dużej zawartości białka (ja dałam chlebową)

ok. 40 g wody

ciasto właściwe -

130 g zaczynu,
440 g maki pszennej (czasem daję chlebową),
300 g wody,
10 g soli,
15 g cukru,
1 łyżka oliwy,
1/4 szklanki pokrojonych na ćwiartki oliwek,
garść czarnuszki ( ja daję taką małą garstkę)
opcjonalnie: feta, pomidory suszone i inne

Wszystkie składniki zaczynu wymieszać dokładnie łyżką. Miskę przykryć folią i odstawić do wyrośnięcia na ok. 12 godzin (najlepiej na noc).

W dniu wypieku mąkę na ciasto właściwe wymieszać i odstawić na 20 minut. Dodać zaczyn i wyrabiać ciasto około 10 minut dodając stopniowo cukier, sól i oliwę. Kiedy będzie lśniące i gładkie, uformować kulę i włożyć ją do nasmarowanej oliwą miski. Przykryć i odstawić do wyrośnięcia na 3 godziny, w tym czasie mniej więcej co godzinę odgazowując ciasto (przebijając kulę i lekko wygniatając ciasto za każdym razem).
Kiedy ciasto przyrośnie mniej więcej dwukrotnie, jeszcze raz je zagnieść, dodając oliwki (za za radą autorki dodalam czarnuszki do środka, i trochę powciskalam fety:)) i uformować okrągły bochenek (co nie jest łatwe, bo ciasto jest dość luźne( u mnie było na tyle luźne, że nie formowalam w bochenek tylko tak po prostu przełozyłam do formy (choć kiedy indziej znów bylo mało luźne-może dlatego, że dodalam ciut więcej zakwasu, nie wiem ). Ułożyć go w wysmarowanej olejem lub wyłożonej pergaminem formie keksowej albo tortownicy (moja miała 20 cm średnicy). Formę szczelnie owinąć folią i odstawić, aż co najmniej trzykrotnie powiększy swoją objętość (musi podchodzić do krawędzi formy). Mój chleb rósł  około 5 godzin (ale Komarce kolo 3. ja za puerwszym razem nie moglam sie doczekac i czekalam koło 3 godzin to mi coś mało wyrósł:))

Piekarnik rozgrzać do 200 stopni. Wierzch wyrośniętego ciasta posmarować oliwą i posypać czarnuszką.
Piec około 40 minut. (ja ostatnie 3,4 minutki podpiekam na opcki grill - wtedy fajnie chrupie, w zwykłym piekaniku można by pewnie podwyższyć troche temp.) Wyjąć z formy i chłodzic na kratce, odkroiwszy przedtem goracą jeszcze pietkę, by ja schrupaćze smakiem:)


Biała Pavlova z owocami


Własciwie przepisu nie będzie. Bo robiłam na oko. Beza z 4 albo 5 bialek, okolo 150 g cukru, cukier puder (2 łyżki) wymieszany z cukrem waniliowym,kremówka i owoce. Pieczemy beze (u mnie koło ok. 26 cm z białek i cukru (90stopni - około 1- 1,5 h). Ubijamy kremówę z cukrem, układamy na upieczoną, wystudzoną bezę, obficie posypujemy owocami.Pycha!kto zna wie (kto nie zna?!), kto nie wie ten MUSI spróbwać.Mój niesłodyczowy mąż zjadl 2/3 tego torciku w ciągu jednego wieczoru.:)Resztą podzieliliśmy się my:). Ja ubóstwiam połączenie bezy, kremówki i owoców. Robiłam juz Pavlową mrożoną, teraz zrobiłam bardziej klasyczną. Obie przepyszne. Bardzo polecam!!!!



piątek, 10 września 2010

Ciasto cytrynowe


Ciacho z moją niewielką pomocą zrobila moja najstarsza córka. I bardzo jej smakowało. Nam też, choć słodkie diabelnie. Na szczęscie dodane do ozdoby malinki skutecznie teslodycz rozbijały. W oryginale spód był piaskowy, ale my użyłysmy mojego tradycyjnego kruchego. Przepis z Kuchni Martynki - bardzo fajnej książeczki z przepisami dla dzieci. Z niej tez dowiedziałam się że cytryny pochodzi z Chin. Ona też?!?!?!Przepis polecam, ciacho bardzo smaczne, acz następnym razem dodamy jeszcze mniej cukru . I koniecznie te maliny lub inne owoce.


Spód:

30 dg mąki
2 zółtka
10 dag cukru pudru
20 dag masla

Szybko zagnieść, na pół godzinki do lodówki i wyłozyć tartę. Ciasta może być trochę wiecej, resztę można zamrozić, albo zrobić kilka kruchych ciasteczek. Spód podpiec w temp 200 stopni ok. 20 minut. (do zrumienienia)

Krem cytrynowy:

sok z 6 cytryn (dałam z 4)
skórka z 5 cytryn (dalam z 4)
250 g cukru pudru (dałam 200 g, ale następnym razem dam 150)
5 jajek
50 g masła
Maliny lub inne owoce do ozdoby

Cytryny szorujemy starannie i z 4 ścieramy skórkę a następnie wyciskamy sok.
Skórkę i sok z cytryny, jajka oraz cukier umieszczamy w rondlu o grubym dnie i podgrzewamy, caly czas mieszając. (uwaga: Kremu nie nalezy zbytnio ubijać. Podgrzeamy ale tak żeby nie doporwadzić do wrzenia. MUSI zgęstnieć!). Gdy zgęstnieje zdejmujemy z ognia i przeciaramy przez sitko, dodajemy masło.
Przelewamy na ciasto aż powierzchnia się wyrówna. Schładzamy w lodówce. My dodatkowo przyozobiłysmy obficie malinkami co i Wam polecamy!:)Smacznego!





środa, 8 września 2010

PIKANTNE PAPRYCZKI NADZIEWANE SERAMI W OLIWIE


Przepis znaleziony w jakimś dodatku z przepisami do Przyjaciółki. Bardzo lubię różne nadziewane paprczyki, oliwki, etc. Jak go zobaczyłam od razu wiedzialam, że zrobię. I zrobiłam. ale jeszcze nie próbowałam, więc o smaku nic nie powiem, natomiast podrzucam fajny pomysł. Ja robiłam z takich bardzo pikantnych papryczek okrągłych, ale na pewno można kombinować. Polecam!



8 strąków ostrej papryczki (u mnie takie male bulwy)
20 dag serka feta (dałam troche mniej)
25 dag twarogu (tez mi wyszło mniej)
ząbki czosnku
oliwa, sól, zioła, pieprz

Paprykę odcinamy od góry, usuwamy nasiona, płuczemy i lekko obgotowujemy. (ja dwa obgotowałam, żeby troche tej pikanterii zeszło do wody:)). Ostudzone papryczki nadziewamy wymiesznymi i doprawionymi serami. Do słoików (u mnie jeden słoik) wkładamy po ząbku czosnku, układamy paprykę i zalewamy gorąca oliwą. Zakręcamy. Gotowe!Smacznego!!!

poniedziałek, 6 września 2010

prawie jak Linzer Torte czyli tarta malinowa


No i wreszcie obiecana dorotusiowa tarta. Migdałowe kruche ciasto i ten własnoręcznie robiony dżemik. Bardzo smaczna. Choć przyznam się w sekrecie, że tego samego dnia moja cora zrobiła klasyczną, nasza ulubiona szarlotkę i taka tarta sie do niej nie umywa:) ale i tak warto zrobić. Zmieniłam nazwę na prawie jak, bo mnie tu prawami autorskimi straszą:). Przyznam się że nie znałam tego ciacha, przepis wzięłam za prawdziwy w oryginale było napisane że jest to prawdziwy austriacki przepis. A okazało sie w oryginale zamiast dżemu malinowego powinna być konfitura porzeczkowa. Kiedyś spróbuję i Wam polecam, a tymczasem rozkoszujcie się tą wersją malinową. Wcale nie jest zła:):) Polecam!
Cytuję za dorotus:

255 g mąki pszennej
60 g bułki tartej
170 g zmielonych migdałów
1 łyżeczka cynamonu
1/8 łyżeczki gałki muszkatołowej
1/8 łyżeczki ziela angielskiego
225 g masła, o temp. pokojowej
130 g cukru (dałam trochę mniej)
1 duże jajko
skórka otarta z jednej cytryny



W misce wymieszać mąkę, bułkę tartą, migdały, przyprawy. Odstawić.
W misie miksera utrzeć masło, na puszystą masę. Dodawać cukier, cały czas ucierając. Dodać jajko i skórkę z cytryny i ucierać. Wsypać odłożoną wcześniej mieszankę z mąką, wyrobić mikserem. Ciasto podzielić na pół, owinąć folią spożywczą i schłodzić min. przez 1 godzinę (najlepiej ciasto kruche przygotować noc wcześniej, by dobrze się schłodziło, a rano piec).

Nadzienie:
 Słoik (ok 330ml) najlepiej tego dżemu malionowego
łyżka soku z cytryny

Poza tym:

1 jajko roztrzepane z 1 łyżką mleka do posmarowania
garść płatków migdałów do posypania



Formę na tartę o średnicy 25 cm (patrz komentarz nad
przepisem, co do wielkości formy) wysmarować masłem.
Wyjąć jedną część ciasta ( ja musiałam dodac odrobine jajka, bo kiepsko mi sie kleiło - wzięłam je z tego przeznaczonego do posmarowania) z lodówki, rozwałkować na papierze do pieczenia, przenieść do formy na dno i boki, wyrównać. Na spód wyłożyć dżem malinowy wymieszany z sokiem z cytryny (nie ma potrzeby wcześniejszego podpiekania spodu). Następnie rozwałkować drugie schłodzone ciasto, pociąć je na paski szerokości około 1,5 - 2 cm. Paski układać na wierzchu tarty, by uzyskać kratkę.
Przed samym pieczeniem ciasto na wierzchu posmarować jajkiem, po brzegach
obsypać płatkami migdałów.
Piec w temperaturze 180ºC przez 30 - 35 minut, aż wierzch będzie złoty, a dżem będzie radośnie, delikatnie bulgotał ;). Wystudzić.
Smacznego!!!




piątek, 3 września 2010

malinowy dżem

Dżemik z blogu dorotus.Robi się go błyskawicznie, a  świetnie sia nada do tarty, którą wkrótce też wrzucę:) . nie jest bardzo slodki, co dla mnie tez jest dodatkowym plusem.

1 kg malin
1,5 szkl cukru
sok z 1 cytryny

Maliny wsypać do garnuszka z grubym dnem, dodać cukier, wyciśnięty sok z cytryny i zagotować. Gotować bez przykrycia na minimalnym ogniu około 3 godzin (można rozłożyć gotowanie na dwa razy), aż odparuje część wody. Mniej więcej w połowie gotowania połowę dżemu przetrzeć przez sitko, by pozbyć się nadmiaru pestek.Przełożyż do słoika (ok 330g).