W wakacje przyjechała do nas moja Siostra z dziećmi. Niestety, wszystko co dobre szybko się kończy i dziś wracają do Francji. Żeby osłodzić gorycz rozstania:) zrobiłam te babeczki. Trochę pomogło;)
Kruche ciasto:
30 dag mąki
2 żółtka
6 dag cukru pudru
20 dag masła
Krem:
słoiczek lemon curd (przepis tu)
szklanka śmietanki 36 % do ubicia
Owoce różne
Żel do owoców:
80 g żelatyny - 20 ml zimnej wody
200 ml wrzątku
sok z połowy cytryny
20 dag cukru
Ciasto szybko zagniatamy, wsadzamy do lodówki na ok 20 minut i wygniatamy nim babeczki. Pieczemy w 200 stopniach - ok 12-15 minut - do zrumieniania. Gdy wystygną wyciągami. w tym czasie robimy krem i żel.
Krem się zrobi szybciutko jeśli wcześniej przygotujemy sobie lemon curd - ja staram się trzymać pod ręka jakiś słoiczek w lodówce. Ubijamy kremówkę i łączymy ją z lemon curdem.
Żel:
Żelatynę wsypujemy do zimnej wody, żeby napęczniała. Gotujemy wrzątek z cukrem i sokiem z cytryny, dodajemy żelatynę, mieszamy. Studzimy. Cedzimy przez sitko i wstawiamy do lodówki (żeby całkiem wystygło, ale nie stężało na galaretkę)
Kruche babeczki napełniamy kremem (nie nazbyt obficie). Owocem moczymy w zimnym żelu, odcedzamy i układamy na kremie. Wkładamy na chwilę do lodówki, żeby stężało.
Częstujemy uradowanych biesiadników!
Częstujemy uradowanych biesiadników!